Wojciech Graczyk to trener wystąpień publicznych z 3-letnim doświadczeniem oraz prezes zarządu firmy szkoleniowo-wydawniczej KORYCKI & GRACZYK CONSULTING GROUP sp. z o.o. Włożył on istotny wkład w rozwój poznańskiej filii organizacji zrzeszającej mówców Toastmasters International. Wojtek jest również autorem książki pt. „Wystąpienia publiczne”, która w prosty sposób przekazuje jego wiedzę oraz doświadczenie na temat wystąpień publicznych.
Wojciech Graczyk pełni funkcję prezesa zarządu Fundacji „Postaw na Przedsiębiorczość”, której celem jest popularyzacja przedsiębiorczości wśród młodzieży. Wojciech głęboko wierzy, że siła tkwi w prostocie i w mądrej pracy, oraz uważa, że wystąpienia publiczne to jedna z kompetencji XXI wieku, której może nauczyć się każdy, dlatego zapraszamy Was do przeczytania tego wywiadu oraz przeczytania książki Wojciecha Graczyka i zajrzenia na jego social media.
Karolina: Dlaczego zacząłeś zajmować się akurat wystąpieniami publicznymi?
Wojtek: Moja przygoda z public spekingiem zaczęła się w pierwszej klasie gimnazjum na lekcji historii, gdy dostałem od nauczycielki zadanie. Miałem przygotować prezentację i miała ona trwać maksymalnie 5 minut. Po przygotowaniu tej prezentacji nauczycielka powiedziała mi, że wystąpienia publiczne to coś więcej niż samo czytanie z prezentacji, i warto, abym się tym tematem co najmniej zainteresował. Oczywiście powiedziałem to w bardzo eufemistyczny sposób, bo dostałem najsurowszą krytykę i postanowiłem sprawdzić, co jest na ten temat w internecie, więc poszukałem pierwszych artykułów, byłem na pierwszym wykładzie w tym zakresie i już zauważyłem pewne zmiany.
Po kilku tygodniach sam poprosiłem nauczycielkę, abym wygłosił przed klasą krótką przemowę, i to przemowę, która potrwa tylko trzy minuty. Wtedy właśnie zobaczyłem, w jak krótkim czasie zrobiłem tak ogromny progres w tym zakresie. Oczywiście teraz to już jest zupełnie inny poziom, natomiast zauważyłem, że jest to możliwe.
Kiedyś myślałem, że nauka wystąpień publicznych jest bez sensu, ponieważ ja nie urodziłem się mówcą i nie miałem do tego ani predyspozycji, ani talentu. Okazuje się, że jest to możliwe dzięki niekoniecznie ciężkiej, a bardziej mądrej pracy. Nie uważam również, że wystąpienia publiczne są ciężką pracą, powiedziałbym, że są one pracą wymagającą, ale z drugiej strony te właśnie wystąpienia i związany z nimi wysiłek dają ogromny fun, radość i satysfakcję.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że podczas wystąpienia możesz mówić dosłownie wszystko i w konsekwencji zmieniać ludzi, ale zmieniać ludzi w taki sposób, jaki ty chcesz. Jeżeli twoje intencje są dobre, to dzięki temu możesz zmieniać świat na lepszy, i to w taki drobny sposób, nie bezpośrednio, ale wręcz pośrednio dając pewnego rodzaju wędkę, a nie rybę. Następnie możesz tę kompetencję, czy to narzędzie wykorzystywać w dalszych krokach twojej kariery zawodowej, ale także w życiu prywatnym, ponieważ sztuka wystąpień publicznych jest zarezerwowana nie tylko dla świata zawodowego, ale także dla życia osobistego.
Nie chodzi mi tylko o takie wystąpienia przed bardzo dużym gronem osób, ale nawet takim mniejszym, codziennym. Bo wiele elementów w tej sztuce wykorzystuje się w sytuacjach codziennych i o tym też warto wiedzieć.
Karolina: Bardzo ciekawie o tym opowiadasz. Jakie napotkałeś po drodze trudności, czy był taki moment, w którym myślałeś, że lepiej by było zrezygnować?
Wojtek: Tak, zdecydowanie tak, szczególnie kiedy brałem udział w konkursie recytatorskim i czułem się już bardzo pewny. Pewny tego, że przedstawię to najlepiej, jak potrafię, a okazało się, że był czynnik, który spowodował, że niestety, ale było fatalne.
Tym czynnikiem było światło. Nie chodzi o takie światło, jakie widzimy teraz, tylko chodzi o reflektory, które całkowicie mnie oślepiały. Nie widziałem reakcji publiczności. Dla mnie mimo wszystko w tamtym czasie, czyli w okresie szkoły średniej niezwykle cenna była reakcja ludzi. Wtedy przemawianie bez patrzenia w oczy było dla mnie totalną abstrakcją. Gdy zrobiłem to po raz pierwszy, na konkursie recytatorskim czułem, że jest to dla mnie kompletnie inny poziom wystąpień publicznych i chcę coraz bardziej się na tej płaszczyźnie rozwijać. Postanowiłem więc poza występami na żywo zaangażować się w nagrywanie materiałów video.
Na początku brałem udział w wyzwaniu „90 video w 90 dni”. Widziałem, że prawie nikt nie oglądał publikowanych na moim kanale YouTube filmów, dlatego też miałem takie momenty zwątpienia.
Sam patrzyłem na moje wystąpienia w taki sposób, że one były po pierwsze nie płynne, po drugie moja dykcja była słaba, nie wymawiałem wszystkich głosek, no a po czwarte sposób, w jaki mówiłem, ale też moja wiedza nie była moim zdaniem jakoś szczególnie atrakcyjna.
To wszystko się zmienia z czasem no i oczywiście z praktyką, ale z taką praktyką, w której cały czas wyciągasz wnioski i przede wszystkim wdrażasz te wnioski w życie. Gdy widzisz, że możesz coś zmienić, robisz mały krok, który prowadzi cię do zmiany i w ten sposób, jak podszedłem do tego, jako do długoterminowej zmiany to mnie to cały czas motywowało.
Tu nie chodzi o to, żeby patrzeć na public speaking, czy na wystąpienia publiczne, jak na pewnego rodzaju wydarzenie w twoim życiu. Są szkolenia, które trwają dwa, trzy dni, natomiast kluczem jest to, aby nabyć tę kompetencję w ciągu dziesięciu lat. Prawdopodobnie tyle ci zajmie przejście od poziomu, gdzie masz totalny problem z wysłowieniem się, do momentu, w którym twoje wystąpienia będą porywać tłumy.
Zresztą sam ciągle dostrzegam elementy do poprawy, więc to nie jest tak, że sam się zatrzymałem na etapie, w którym uważam się za najlepszego i idealnego mówcę, który osiadł na laurach.
Wbrew pozorom jest na odwrót i cały czas się szkolę od ludzi, którzy są lepsi ode mnie i przy okazji non stop, a przynajmniej raz na jakiś czas słucham siebie. Patrzę, co mogę zmienić, aby każde moje wystąpienie było choć trochę lepsze. I to jest moim zdaniem sukces: kiedy ty widzisz swój progres, kiedy patrzysz na siebie na przykład pięć lat temu i widzisz tę diametralną zmianę.
To motywuje najbardziej, że robisz to lepiej i widzisz, że nabyłeś konkretne kompetencje w czasie kilku lat twojej kariery, albo nawet twojej ścieżki mówcy, bo myślę, że to jest bardzo motywujące, plus warto znaleźć sobie dobre środowisko.
W gimnazjum z jednej strony motywowało mnie to, że miałem nie do końca wspierające moje działania środowisko, a wręcz nie słuchało ono tego, co mówię i często przeszkadzało mi, kiedy cokolwiek przedstawiłem. Natomiast z drugiej strony czułem, że to był mój wyróżnik i postanowiłem w to wejść i czasami robić ludziom nawet trochę na złość udowadniając, że potrafię czegoś dokonać oraz że umiem zrobić to po swojemu. Jestem też fanem działania niezależnego od opinii innych i samodzielnego myślenia.
Mimo wszystko wystąpienia publiczne w tamtym czasie to było coś, czego praktycznie nikt u mnie w szkole nie robił w takim stopniu jak ja i wykorzystywałem wszystkie możliwe okazje, aby to trenować. Teraz zajmuje się tym zawodowo, więc jak widać, mój wysiłek nie poszedł na marne.
Tak samo w każdej dziedzinie warto wykonywać pracę mądrą, nie tylko ciężką, czyli również w taki sposób, aby widzieć efekty, a nie tylko długość wykonywania tej pracy. Jakby tak zliczyć czas, który poświęciłem na to, to nie jest on bardzo długi, jak u niektórych mówców, natomiast spędziłem to bardzo efektywnie. I myślę, że to jest ważne: efektywność pracy.
Natomiast za każdym razem, gdy spotykałem się z pewnego rodzaju kryzysem i miałem ten moment załamania, wychodziłem z niego jeszcze bardziej zmotywowany, aby pokazać sobie przede wszystkim, że jestem w stanie coś zrobić. W ten sposób budowałem swoją pewność siebie, opartą niekoniecznie na motywacji zewnętrznej, ale bardziej na zaufaniu do siebie. Wiedziałem, że te właśnie kompetencje okażą się niezbędne w XXI wieku.
Karolina: Piękne słowa. Faktycznie z tego, co mówisz, miałeś na początku dużo ciężkich chwil, w których mogłeś odpuścić, lecz tego nie zrobiłeś. Osobiście uważam, że warto było nie rezygnować. Osiągnąłeś pewnego rodzaju sukces. Niestety nie ma sukcesu bez mniejszych lub większych porażek. Czy na swojej drodze jakieś wpadki, błędy lub coś co uważasz za porażkę?
Wojtek: To jest dobre pytanie. Czy mi się to zdarzyło? Zarówno w mojej karierze mówcy, jak i trenera wystąpień publicznych były wystąpienia lepsze bądź gorsze, natomiast w większości sytuacji ludzie uznają, że te wystąpienia były dobre. Była taka sytuacja, kiedy rzeczywiście miałem pewną wpadkę i to było związane z jednym z podstawowych czynników, które wpływają na dobrą przemowę.
Przed występem miałem zbyt mało informacji o tym, jak długie ma być moje wystąpienie i do kogo skierowany ma być przekaz. Kompletnie wszystko pomyliłem, czyli moje wystąpienie było za krótkie oraz było skierowane nie do tych osób. Skierowałem je do firm, okazało się, że mam je kierować do przedstawicieli handlowych, którzy później poinformują firmy o mojej ofercie. W związku z tym to wystąpienie porównując do mówcy następnego, było totalną porażką. Mimo wszystko nie wspominam tego momentu tak źle, jak mogłoby się wydawać, ponieważ nie było dla mnie aż tak kluczowe. Fakt było mi trochę smutno. Wiedziałem, że mogłem zrobić to lepiej, gdybym miał więcej danych. Podsumowując brak dobrego przygotowania, związany między innymi z brakiem informacji spowodował, że wystąpienie okazało się porażką. Natomiast w innych sytuacjach nie przypominam, aby było jakoś szczególnie źle.
Karolina: Pytałam o trochę negatywne sytuacje, jak wiadomo, wszędzie czasem się pojawiają. Mimo to bardzo fajnie, że nie poddajesz się, tylko ciągle myślisz o tym, żeby każdą porażkę przekuć w rozwój, co jest bardzo wartościową umiejętnością. Czy możesz opowiedzieć nam o sytuacji, w której byłeś z siebie najbardziej dumny? Czego wtedy dokonałeś, co osiągnąłeś?
Wojtek: Myślę, że dla mnie dużym sukcesem było to, że coś dla mnie naturalnego i coś, co po prostu lubię robić, jest czymś, co przyciąga ludzi i pozwala mi na prowadzenie szkoleń, które uwielbiam prowadzić.
Dla mnie to jest ogromny sukces, że już w tym wieku, bo w wieku 21 lat prowadziłem około tysiąca godzin szkoleń łącznie. Były to szkolenia w zakresie wystąpień publicznych albo tematów do nich pokrewnych.
Myślę, że to, że byłem w stanie tyle zrobić, a w dodatku zrobić to, najlepiej jak potrafiłem, jest moim największym sukcesem. Zresztą widziałem w ankietach, że ludzie byli w większości, a nawet bym powiedział, że prawie zawsze zadowoleni z tego, co robię.
Do tego takim myślę, że dużym sukcesem w szkole średniej było również uzyskanie drugiego miejsca w konkursie recytatorskim, przy czym był to konkurs na całą Polskę, więc dla mnie to był ogromny sukces.
Kolejny mój sukces zawodowy to między innymi mentoringi. Prowadziłem produkt premium dla osób, które nie chcą szkolenia, tylko chcą całoroczny mentoring ze mną, gdzie krok po kroku przygotowuje ludzi do tego, aby byli lepszymi mówcami w przeróżnym zakresie, zarówno online, jak i offline, trochę elementów komunikacji, plus kwestie również techniczne: jak dobrze ustawić sprzęt i na co zwrócić uwagę.
Pod kątem niezawodowym no to dosyć dużym sukcesem, przynajmniej na chwilę obecną, jest to, że spełniam wiele moich marzeń i łączę pewne przeżycia. To, że jestem w stanie połączyć i moje życie osobiste i zawodowe, i jeszcze mieć czas na pasje, ale także na czas dla siebie. To, że każdego dnia mam, chociaż godzinę dla siebie, podczas której albo wychodzę na spacer, albo mam czas na medytację, czy też czas na to, aby obejrzeć sobie film, czy serial. To, że poza tym wszystkim rozwijam się artystycznie. Uważam to za mój największy sukces.
Sądzę, że sukces to nie tylko te pojedyncze sukcesy, ale całokształt naszego życia i to jak te wszystkie poszczególne elementy ze sobą łączymy, dlatego warto też podejść do tego życia całościowo. Nie tylko spiąć się na swoim życiu zawodowym albo prywatnym, tylko łącząc kilka obszarów życia i analizując, kontrolując raz na jakiś czas, na jakim etapie życia jesteś, bądź też, w jakim stopniu spełniasz się w danych obszarach życiowych. To jest bardzo cenne. Warto robić to regularnie, ponieważ w ten sposób możesz sprawdzić, w którym kierunku idziesz, czy rozwijasz się równomiernie, czy jest taka dziedzina, w której idziesz zbyt szybko lub zbyt wolno, albo właśnie widzisz, że w tym kierunku chcesz, by podążało twoje życie. Warto wtedy się na tym skupiać, ale nie zatracić przy okazji innych obszarów życia.
Ja akurat wychodzę z założenia, by mieć równomierny rozwój w różnych obszarach życia.
Karolina: Jest to bardzo duży sukces, żeby rozdzielić trochę te strefy i mieć czas i na życie, pracę i pasję. To bardzo duży sukces, że potrafisz to robić, bo część osób faktycznie trochę się zatraca tylko w jednej ze stref, a na resztę nie ma czasu.
Co do tych ocen, to sama miałam okazję przygotowywać się do wystąpienia publicznego pod twoim skrzydłem, więc mogę śmiało potwierdzić, że na pewno większość, jak nie wszystkie te oceny były pozytywne, a co więcej prawdziwe i wcale się temu nie dziwię, ponieważ sama bardzo dużo z tego wyniosłam. Przy okazji chciałabym zapytać o to, co powiedziałbyś początkującemu, młodszemu sobie…
Wojtek: Najważniejsza rada oczywiście jest taka, żeby się nie poddawać i robić to w taki sposób, by nie oszukiwać samego siebie i być ze sobą zgodnym, czyli nie stracić przy okazji siebie w tym wszystkim, o ile wiesz, o co mi chodzi.
Nie możemy trzymać się sztywno schematów, tylko po to, by te schematy, struktury wystąpień, albo zasady przybliżały cię i pomagały ci, żebyś rozwijał się w tym zakresie. Nie, po to, by pochłonęły Cię w pełni. Myślę, że to jest taka najważniejsza rada pod kątem wystąpień publicznych, które mogłem dać wcześniejszemu Wojtkowi.
Nie jest ona jakoś bardzo konkretna, natomiast jest ona bardzo ważna, bo inne rzeczy, takie specyficzne, gdzie konkretnie masz wskazówki i rady, można wyczytać albo z internetu, albo z różnych kursów online. Takie hobbystyczne podejście mimo wszystko to jest podstawa. Zawsze warto zacząć od pewnego basica: od solidnych fundamentów, żeby później ten dom zbudować.
W moim przypadku nie chodzi o to, żeby zaczynać wystąpienia publiczne od nauki mowy ciała, ponieważ to nie jest potrzebne początkującemu mówcy. Warto zacząć od tego, w jaki sposób dać wartość ludziom. Zresztą tak jak w twoim przypadku było, nie sprawdzałem twojej mowy ciała i każdej mikroekspresji, tylko skupiliśmy się na tym, co ludzie chcą usłyszeć.
Od tego warto zacząć, a później przejść do tego, w jaki sposób przedstawić to tak, aby było to spójne też z tobą i twoimi wartościami. Myślę, że to jest taka ważna rada dla osób, które chcą zacząć wystąpienia publiczne.
Karolina: Są to na pewno bardzo cenne i przydatne rady, ale mam jeszcze pytanie: Czym jest dla ciebie przemawianie publiczne?
Wojtek: Wystąpienia publiczne dla mnie są ciekawą formą wyrażenia siebie. W ten sposób mam możliwość przekazania swojej wiedzy, doświadczenia, a także obserwowania niesamowitego wzrostu umiejętności ludzi, którym pomagam się rozwijać. To jest dla mnie niezwykle cenne, dlatego między innymi preferuje pracę trenera czy szkoleniowca, ponieważ nie dość, że występuje przed ludźmi, to przy okazji jeszcze daje im narzędzia, by później samodzielnie byli w stanie wyszukiwać drobne błędy i korygować je w przyszłości, a także uczyć się od innych.
I czy daje mi to pewność siebie? Na pewno tak. Daje mi to pewność tego, że poprzez publiczne występy spełniam swoją własną życiową misję, którą jest między innymi pomoc ludziom i to nie taka pomoc pod względem, np. ekonomicznym. Bardziej chodzi mi tutaj o pomoc w postaci edukacji, inspiracji.
Wystąpienia publiczne sprawiają, że czuję się spełniony i dumny z siebie, więc nie zamierzam ich porzucać i czuję, że one nie porzucą mnie aż do śmierci. Wystąpienia zawsze będą częścią mnie i do śmierci będę się tym zajmować, w mniejszym bądź większym stopniu.
Wiadomo, że los może mnie potraktować bardzo różnie, ale myślę, że i tak tą misją będę cały czas podążał. Dla mnie wystąpienia publiczne pod kątem technicznym, jeżeli można to tak nazwać, są narzędziem do wypełniania tej oto misji. Dzięki temu czuje się pewniejszy siebie, dumny z tego, co robiłem zawodowo, czasem również prywatnie, a przy okazji jeszcze daje mi to trochę adrenaliny w życiu. Nie czuje się spokojniejszy po takim wystąpieniu publicznym, tylko raczej czuje się bardziej zachwycony, czy też usatysfakcjonowany z własnych działań.
Karolina: To piękne, że pracujesz z pasją i masz swoją misję. Gdy zaczynałeś, skąd czerpałeś informacje na temat swojej pasji?
Wojtek: Najważniejsze rzeczy czerpałem między innymi z internetu: z YouTube’a oraz artykułów, nawet takich popularno-naukowych. To już dla mnie była pewnego rodzaju podstawa.
Później chodziłem na różnego rodzaju kursy, szkolenia, wykłady plus przy okazji robiłem kursy online, nawet taki płatne, bo one dają najwięcej. Tak przynajmniej uważam. Płatne kursy dają nam konkretne i bardziej użyteczne informacje niż to, co za darmo możemy znaleźć w odmętach internetu. Moim zdaniem lepiej zainwestować w odpłatny kurs, gdzie zaoszczędzimy czas, ale także więcej z niego wyniesiemy. To jest dobre na początek, kiedy nie masz kompletnie żadnej wiedzy i masz na to czas.
Jeśli nie masz czasu, to oczywiście najlepiej zwrócić się do trenera, np. wystąpień publicznych, który cię poprowadzi krok po kroku, żebyś tego czasu nie marnował. Akurat w tamtym czasie, kiedy chodziłem do gimnazjum, to cenniejsze było dla mnie kilkaset złotych, niż to żeby zainwestować kilkadziesiąt godzin, nawet aby rozwijać swoje kompetencje mówcy.
Wiadomo, w tamtym czasie, kiedy człowiek chodzi do gimnazjum, ma 15-16 lat, to dla niego kilkaset złotych to jest dużo pieniędzy, więc w ów czas dla mnie lepszą inwestycją było zagłębianie wiedzy poprzez wszelkie darmowe źródła, sprawdzać ją i po prostu się tym bawić.
Cały czas mam coś takiego w sobie, że lubię się pobawić, np. różnymi strukturami i sprawdzać, czy to jest dla mnie, co jest spójne ze mną, a co nie. Dodatkowo rozwijałem swoje kompetencje w Toastmasters International, czyli takiej organizacji non-profit, w której uczyłem się poprzez praktykę wystąpień publicznych, z którą zacząłem przygodę pod koniec mojej edukacji w gimnazjum.
Po pierwsze brałem udział w konkursach, np. w konkursie „gorących pytań”, czyli takich pytań, których wcześniej nie znałem. Gdybyś mi teraz zadała, chociażby pytanie o sen to było takim gorącym pytaniem, ale były one bardzo różne i nie tyle, co nie znałem na nie odpowiedzi, co nie znałem ich treści. Poznawałem ją dopiero w momencie wejścia na scenę, a moje zadanie polegało na tym, by w czasie od minuty do dwóch minut odpowiedzieć na zadane mi pytanie najlepiej, jak potrafię. Odpowiedź musiała być na tyle dobra, żeby publiczność wybrała mnie spośród pozostałych mówców.
Kilka albo nawet kilkanaście razy, wygrałem ten konkurs. Myślę, że w ten sposób rozwijałem się osobiście nie tylko pod kątem samych wystąpień publicznych, ale również pod względem kompetencji liderskich, ponieważ byłem tam również w zarządzie. Dzięki temu, że tam byłem, również otrzymaliśmy sporo nagród. Przy okazji pod koniec mojej kariery w Toastmasters pełniłem funkcję mentora, a byłem tam przez trzy i pół roku, więc to nie jest wcale krótko.
Trzy i pół roku regularnych wystąpień publicznych odbywających się przynajmniej raz w ciągu tygodnia znacznie się rozwinąłem i było to dla mnie mocno zauważalne. Różnica była na tyle duża, że byłem w stanie uczyć występowania przed publicznością, co następnie przekształciło się w moją profesję. Uważam, że Toastmasters jest również ciekawą ścieżką rozwoju (o ile można to w ten sposób określić) dla osób, które nie mają okazji występować publicznie i dla takich, które chciałyby się tego nauczyć, ale potrzebują do tego ludzi i miejsca, gdzie regularnie mogliby ćwiczyć te oto kompetencje.
Toastmasters pozwala wykorzystać wspomniane we wcześniejszych moich odpowiedziach narzędzia, czyli tą naszą przykładową „wędkę” w praktyce.
Między innymi dlatego wielokrotnie byłem w Toastmasters i regularnie uczestniczyłem w zajęciach, bo chciałem regularnie występować, otrzymywać informacje zwrotne i wdrażać wiedzę od ludzi, którzy mają większe doświadczenie ode mnie, albo nawet od tych, którzy mieli mniejsze doświadczenie ode mnie, ale mimo to dali mi pewne, cenne wskazówki, które sporo zmieniły w moim podejściu do wystąpień publicznych, albo nawet wpłynęły na mnie i moje występy tak, że chociaż o ten mały pierwiastek stawały się lepsze.
Karolina: Wspomniałeś o nauce w praktyce, to bardzo ważne, i chyba najwięcej możemy się właśnie w ten sposób nauczyć. Czy masz jeszcze coś inspirującego, co chciałbyś przekazać naszym obserwującym?
Wojtek: To jest chyba najtrudniejsze pytanie, na które trzeba znaleźć dobrą odpowiedź. Na pewno beneficjentom waszego projektu, jak i również wam mogę powiedzieć, abyście podążali swoją pasją, swoją ścieżką, w taki sposób, w jaki chcecie i tak szybko, jak czujecie, że jest to dla Was właściwe. Czyli nie podążajcie za trendami, za bardzo szybkim i sposobem na naukę, żeby jak najszybciej zrobić jak najwięcej. Lepiej podejść do niektórych zadań długoterminowo, a zwłaszcza jeśli chodzi o marzenia… Do swoich marzeń można mieć plan na nawet pięć lat lub więcej.
Żeby ten plan powoli, systematycznie realizować należy pamiętać o tym, aby doceniać siebie na każdym kroku, nawet doceniać porażki, bo one wiele nas uczą. Czasami takie jest przewrotne życie, że nasze porażki bolą najbardziej, i te porażki uczą nas najwięcej.
Karolina: Bardzo dziękujemy za udzielenie nam, wywiadu! Był bardzo inspirujący zarówno dla nas, jak i na pewno będzie dla beneficjentów naszego projektu.
Wojtek: Ja również dziękuję. Mam nadzieję, że będzie tak, że sporo osób z tego wyniesie to, co najcenniejsze.