Wywiad z Weroniką Gierczak

Posty2

Dzisiejszego wywiadu udzieliła nam Weronika Gierczak. 🔥

 

Z zawodu jest weterynarzem 🐾, na co dzień matką🤱, a w wolnej chwili zajmuje się sztuką 🎨 oraz jogą🧘‍♀️.

 

Zuza: Zajmujesz się garncarstwem, jeździsz konno, umiesz też grać na skrzypcach i uprawiasz jogę. Opowiesz nam coś o tych pasjach? Która z nich jest najbliższa twojemu sercu? Masz może jeszcze jakieś zainteresowania?

 

❄ Weronika: Od dziecka kochałam przyrodę, zwierzęta i wszelkie twórcze zajęcia. Moją największą pasją zawsze były konie, ale po studiach postanowiłam je sprzedać, aby mieć więcej czasu na rozwijanie innych zainteresowań.

 

Nauka gry na skrzypcach pozwoliła mi wytrenować pamięć, co bardzo pomogło mi na studiach i w nauce języków obcych będących kolejną dziedziną, w której się spełniam. Mówię biegle po hiszpańsku, ale dogaduję się również po francusku, angielsku i włosku. Uwielbiam poznawać nowe kultury.

 

To, że chcę leczyć zwierzęta, wiedziałam już w przedszkolu. To było moje powołanie. Całe moje życie związane było ze zwierzętami. Ceramika natomiast była moim objawieniem dopiero w dorosłym życiu.

 

Zuza: Jak wiemy, jesteś również matką. Jak łączysz wszystkie swoje obowiązki i pasje z wychowaniem synka?

 

❄ Weronika: Będąc w ciąży, poszłam na warsztaty z garncarstwa, które niestety musiałam szybko przerwać, by powitać na świecie synka. Bardzo tęskniłam za gliną, bo ta manualna, precyzyjna praca była dla mnie ukojeniem, którego jako młoda matka bardzo potrzebowałam. Po kilku miesiącach wróciłam na pół etatu do pracy w lecznicy, jednocześnie ucząc się pracy z gliną. Czytałam podręczniki dla ceramików i oglądałam filmiki instruktażowe na YouTube.

 

Oczywiście czasami ciężko jest to wszystko pogodzić, ponieważ zarówno macierzyństwo, jak i garncarstwo wymagają ogromnej ilości czasu, jednak nie wyobrażam sobie życia bez którejkolwiek z tych rzeczy.

 

Zuza: Zaczęłaś od warsztatów i tutoriali na YouTube. Jak dalej postanowiłaś rozwijać swoją pasję? Miałaś jakąś osobę, która pomagała Ci w rozwoju pasji, czy jednak jesteś zdolnym samoukiem? Czy wraz z rosnącym zaangażowaniem w garncarstwo, zauważyłaś jakieś zmiany w twoim codziennym życiu?

 

❄ Weronika: Jestem samoukiem. Techniki uczyłam się metodą prób i błędów (których było co niemiara). Mimo wielu rozczarowań, z czasem było coraz lepiej. Zaczęłam dostrzegać pozytywne efekty swojej pracy, wtedy glina jeszcze bardziej mnie pochłonęła. Ceramika nauczyła mnie pokory i cierpliwości, której zawsze mi brakowało.

 

Zuza: Ile czasu średnio poświęcasz na wykonanie czegoś z gliny? Ile trwa taka praca? Jakie napotykasz trudności?

 

❄ Weronika: Ceramika jest bardzo czasochłonna. Patrząc na gotowy kubek czy miskę, nie ma się pojęcia, jak wiele etapów musiały przejść, by były w pełni użytkowe. Początki są trudne, nie wszystko wygląda tak, jak obraz, który stworzyliśmy sobie w głowie.

 

Szkliwa żyją własnym życiem, a efekty szkliwienia są trudne do przewidzenia. Trzeba zrobić wiele prób, by poznać każde szkliwo i wiedzieć jak zachowuje się w konkretnej temperaturze. W zależności od warunków w piecu szkliwa zmieniają swoje kolory i fakturę, dlatego czasem, gdy nałożymy np. niebieskie szkliwo, po wypale może wyjść brązowe, czarne, zielone lub jeszcze inne. Ceramika zaskakuje i to jest w niej piękne!

 

Czasem coś pęknie lub wybuchnie przy wypale i aż łza się w oku kręci, że tyle pracy poszło na marne, ale każda porażka to nowe doświadczenie. Raz zrobiłam rzeźbę kobiety ze smokiem. Lepienie zajęło mi około tygodnia, potem miesiąc suszenia i… podczas wypału po prostu wybuchła uszkadzając mi piec. Gdzieś popełniłam błąd.

 

Wypalając glinę, trzeba bardzo uważać, aby nie zostały w niej bąbelki powietrza ani wilgoć, bo wtedy wybucha.

 

Zuza: Czy jako trochę bardziej doświadczona w dziedzinie garncarstwa osoba, masz jakieś rady dla początkujących w tej dziedzinie? Jakie są koszty tej pasji? Może polecasz jakieś sprawdzone produkty, a może niektórych należy unikać?

 

❄ Weronika: Umiejętność wykonania estetycznej, użytkowej pracy wymaga zazwyczaj kilku miesięcy nauki. Materiały do ceramiki są dość drogie, ale największą inwestycją jest piec do wypału i koło garncarskie. Założenie pracowni i kupno podstawowego sprzętu to koszt co najmniej 25-30tys zł. Warto udać się też na warsztaty do doświadczonego ceramika, który poprowadzi nas na początku, co pozwoli uniknąć wielu błędów i rozczarowań. Wiele pracowni oferuje warsztaty toczenia na kole, lepienia ręcznego, rzeźby i szkliwienia.

 

Jeśli chodzi o zakup pieca, to mogę szczerze polecić czeską firmę LAC, która oferuje piece kręgowe w konkurencyjnych cenach. Sprzedawane są w sklepie dla ceramików Keramos, który oferuje również bardzo rzetelny serwis i doradztwo. Istotną inwestycją jest zakup dobrej jakości szkliw. Ja korzystam głównie z amerykańskich szkliw marki Amaco, Spectrum i Coyote, które gwarantują najwyższą jakość moich wyrobów.

 

Zuza: A skąd wziął się u Ciebie pomysł założenia własnej pracowni? Twoi bliscy i znajomi Cię wspierali, czy jednak Twoje działania nie spotkały się ze zbyt pozytywnym i optymistycznym odzewem?

 

❄ Weronika: Po roku lepienia koślawych kubków postanowiłam założyć własną pracownię. Wydawało mi się to szaleństwem, ale założenie własnej firmy i otrzymanie dotacji było dla mnie jedynym sposobem na zakup własnego pieca do wypału ceramiki. Taki średniej wielkości piec, to koszt przynajmniej 15 tysięcy złotych, co nie jest małą kwotą.

 

Mimo wszystko postanowiłam oddać się tej pasji całą sobą i przepadłam. W końcu poczułam, że odnalazłam sens życia.

Na początku moja rodzina była mocno zdziwiona moim pomysłem, ale widzieli, jak bardzo mi na tym zależy i postanowili mnie wspierać. Jestem im za to ogromnie wdzięczna.

 

Zuza: To świetnie, że miałaś wsparcie rodziny. Uważam, że jest to bardzo ważne oraz budujące. Teraz chciałabym troszeczkę zmienić temat… Mieszkasz w wiejskim domu liczącym 200 lat otoczonym przez rozległe pola i łąki, a na swoich mediach społecznościowych często wspominasz o twoim domu i pracowni na Końcu Świata. Widząc, jak wygląda twoje mieszkanie, byłam pod ogromnym wrażeniem. Jak Ci się tam mieszka i pracuje? Czy chciałabyś zamienić go na coś innego, na coś nowszego i większego?

 

❄ Weronika: Dom na Końcu Świata, w którym mieszkam, okazał się idealnym miejscem do stworzenia takiej pracowni. Wiele lat mieszkałam w dużych miastach, gdzie życie traci się na stanie w korkach. Życie na wsi to zupełnie inna bajka. Prawdziwa bajka. Dosłownie.

 

Joga o wschodzie słońca na zamglonej łące, wśród śpiewu budzących się ptaków…. Czujecie to…? Ja to czuję całą sobą i wiem, że tak właśnie chcę żyć. Być Tu i Teraz. Zachwycać się przyrodą i tworzyć. Nie odkładać swoich marzeń na jutro, które nigdy nie nadejdzie.

 

Zuza: Skoro twój dom jest jak z bajki, to jakie jest twoje aktualne marzenie?

 

❄ Weronika: Moim największym ceramicznym marzeniem jest ujrzenie swoich rzeźb w jakiejś światowej sławy galerii. Czy to osiągalne? Myślę, że wszystko w życiu jest możliwe, a to, co w nim osiągniemy, zależy tylko od nas. Mam to szczęście, że moja rodzina i przyjaciele bardzo we mnie wierzą i wspierają mnie na każdym kroku. Za to wsparcie jestem im niesamowicie wdzięczna.

 

Zuza: Bardzo mnie to cieszy. Trzymam kciuki za spełnienie tego marzenia, a teraz czas na nasze ostatnie pytanie…

 

Co dodaje Ci wiary w siebie? Chciałabyś przekazać jeszcze coś wyjątkowego naszym czytelnikom? Jakieś porady albo motywacyjne powiedzonka?

 

❄ Weronika: Bardzo dużą wiarę w siebie dają mi publikacje zdjęć moich prac na grupach rękodzielniczych, gdzie spotykają się z bardzo ciepłym przyjęciem. Można się tam również wiele dowiedzieć, jeśli chodzi o techniki pracy z gliną. Najważniejsze to wierzyć w siebie, rozwijać swoją pasję i nie przejmować się porażkami. Efekty przyjdą bardzo szybko 🙂

 

Bardzo dziękujemy za udzielenie nam wywiadu! 🚀

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.